wtorek, 1 listopada 2022

DZIEDZICTWO OGNIA – ROZDZIAŁ 34

 

Celinka słyszy, jak Malakai rozmawia z Emrysem. Pierwszy drugiemu kupił sztylet, który… no cóż. Sami zobaczycie:

– Kupiłem go od kupca z południowego kontynentu – rzekł z satysfakcją siedzący za stołem Malakai. – Przywieziono go aż z Eyllwe.

Jej odrętwienie znikło. Ba, pękło z hukiem. Była zdziwiona, że niczego nie usłyszeli. W jego miejsce pojawił się przeszywający wrzask, głośny niczym wycie burzy, przeraźliwy jak krzyk pokojówki, która weszła do sypialni rodziców Celaeny i ujrzała ich trupy, a wśród nich małe dziecko, tak głośny, że ledwie usłyszała własne słowa:

– Mam to gdzieś!!! – Nie słyszała nic oprócz owego niemego wrzasku. Podniosła więc jeszcze głos: – Mam! To! Gdzieś! – wykrzyczała, oddychając coraz szybciej.

Celinka teraz:

 


 

W kuchni zapadła cisza.

– Elentiya, nie zachowuj się tak – rzekł ostrożnie Luca.

Elentiya. Elentiya. Duch, którego nie można złamać.

Kłamstwa, kłamstwa i jeszcze raz kłamstwa. Nehemia okłamywała ją na każdym kroku. Nadała jej jakieś głupie imię, bredziła o wielkich planach, kłamała odnośnie do każdej przeklętej sprawy! A potem zginęła, a Celaenie pozostały jedynie wspominki i pamiątki, takie jak choćby broń, którą księżniczka nosiła z tak wielką dumą. Nehemia nie żyła, a jej nic już nie pozostało.

A to Emrys z Malakaim są odpowiedzialni za głupotę Nehemii? Nawet nie mieli o niej pojęcia.

Drżała gwałtownie. Zaczynała się bać, że zaraz rozsypie się na kawałki.

– Mam gdzieś was wszystkich – wysyczała do Luki, Emrysa i Malakaiego. – Nie interesuje mnie twój nóż. Nie interesują mnie wasze historie i wasze królestwo.

Ale ciebie jedynie interesuje Rowan, więc żadne zaskoczenie.

Wbiła ostre spojrzenie w Emrysa. Malakai i Luca natychmiast zasłonili starszego mężczyznę i obnażyli kły. Dobrze. Powinni się bać.

– Zostawcie mnie w spokoju. Niech każdy z was żyje własnym cholernym życiem i nie miesza się do mojego!

Tylko że oni nic się nie mieszali. Jakoś nie przypominam sobie, by poświęcali cały czas na wypytywanie Celinki o przeszłość.

Krzyczała teraz, ale nie mogła uwolnić się od owego wrzasku, nie mogła przekuć swej wściekłości w nic sensownego, nie wiedziała, gdzie jest góra, a gdzie dół. Wiedziała tylko tyle, że Nehemia okłamała ją w każdej możliwej sprawie, a przecież przysięgła, że nigdy tego nie zrobi. Złożyła jej przysięgę, a potem ją złamała, tak jak złamała serce Celaenie w dniu, gdy sama skazała się na śmierć.

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 153

Już przerabialiśmy aspekt radzenia sobie z traumą po Nehemii, więc pominę to. Tak czy siak, czy Celinka powinna aż tak teatralnie reagować na widok przedmiotu, który ją przypomina? To wygląda jak moje fochy. Gdy miałam pięć lat.

Wtedy ujrzała łzy w oczach Emrysa. Nie wiedziała, czy to smutek, współczucie, czy złość, ale nie interesowało jej to. Luca i Malakai nadal go zasłaniali, warcząc cicho. Byli rodziną i trzymali się blisko. Rozszarpaliby ją na strzępy, gdyby skrzywdziła któregoś z nich.

Dziewczyna wpatrywała się w nich, a z jej ust wyrwał się cichy, pozbawiony wesołości śmiech. Emrys otworzył usta, żeby jakoś załagodzić sytuację, ale wtedy Celaena roześmiała się po raz drugi i wyszła.

Zasmuciła mnie ta scena, bo chłopy serio nie zasłużyli na ten atak gniewu. Z drugiej strony to budujące, że reszta stanęła po odpowiedniej stronie, a nie wściekłej Mary Sue. Dobre i tyle.

Mamy przeskok do naszego Sebiksa spod bloku… to znaczy Rowana.

Rowan spędził całą noc na tatuowaniu imion zabitych na ciele Gavriela i słuchał opowieści o tych, których stracił w boju. W końcu odesłał przyjaciela i udał się do kuchni.

 


Jak widać edgy przyjaciel ma równie ciekawe zainteresowania co nasz siwowłosy cwel.

 Jedyną osobą w pomieszczeniu był Emrys, który siedział przy pustym blacie, oplatając dłońmi kubek. Uniósł głowę. Jego oczy błyszczały żalem.

Nigdzie nie było widać dziewczyny. Przez krótką chwilę wojownik miał nadzieję, że znów uciekła i nie będzie musiał stanąć przed nią po tym, co powiedział jej w nocy.

Nasz staruch nie potrafi przyjąć konsekwencji bycia bucem na klatę? Przykro mi.

Rowan pokiwał głową i zrobił krok w stronę drzwi, gdy starszy mężczyzna spojrzał na niego i rzekł cicho:

– Co ty wyrabiasz?

– Co takiego?

– Co ty robisz tej dziewczynie? – Emrys nie podniósł głosu. – Dlaczego ona wraca tutaj z taką pustką w oczach?

TAK, JAZDA Z KURWAMI! DAJESZ!

Do tego stopnia, że nawet mam gdzieś, że znowu gadamy o oczach.

– To nie twoja sprawa.

Jeżeli Celinka odreagowuje na Emrysie swoje niepowodzenia, to jak najbardziej jest to i jego sprawa.

Mężczyzna zacisnął mocno usta.

– Co widzisz, gdy patrzysz na nią, książę?

Chęć ukarania ją jak żony za zbyt słone zupy.

Rowan nie miał pojęcia. Ostatnio wiedział coraz mniej.

Wydaje mi się, że nigdy nie wiedział wiele.

– To również nie jest twoja sprawa.

Emrys musnął dłonią swą pobrużdżoną twarz.

– Widzę, jak traci nad sobą kontrolę. Zapada się w głąb siebie krok po kroku, ponieważ odpychasz ją, w chwili gdy desperacko potrzebuje pomocy.

Tak, Rowan to totalny śmieć, ale nie wiem, z jakiej racji Celinka miała prawo być tak nieprzyjemna w poprzedniej scenie.

Oj, protagonistce wolno.

– Nie wiem, dlaczego miałbym niby przydać się…

Nie musisz być przydatny. Wystarczy, że nie będziesz dla Celinki podłym typem.

– Wiedziałeś, że przyjaźniłem się kiedyś z Evalin Ashryver? Pracowała w tej kuchni przez prawie rok. Mieszkała wśród nas i ze wszystkich sił próbowała przekonać twą królową, że pół Fae zasługują na miejsce w twoim królestwie. Walczyła o nasze prawa, aż pewnego dnia wyjechała. Wiele lat później została zamordowana przez te potwory za morzem. Wiem więc o wszystkim. Rozpoznałem jej córkę, w chwili gdy ją tu przyprowadzono. Poznali ją wszyscy, którzy byli tu dwadzieścia pięć lat temu.

Rowan rzadko bywał tak zaskoczony. Stał i wpatrywał się w starca.

Ten wybuch ekspozycji też mnie zaskoczył. Serio, to jeszcze nasza Mary Sue musiała mieć za rodzica najbardziej wpływową pół-Fae?

Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 121

I z jakiej paki ją rozpoznali bez żadnych danych po tylu latach? Znowu po oczach? Inna sprawa, wiem, że dorosłość albo rodzicielstwo mogło „utemperować” (jak było pokazane we wspomnieniach Celinki, to Maas coś pokiełbasiła srogo, więc piszę teoretycznie) jej ostrzejszy charakter, ale czemu ktoś, kto samotnie walczył o prawa pokrzywdzonej grupy społecznej, nie był opisywany jako ten bardziej żywiołowy człowiek, tylko bardzo spokojny i niekłótliwy? W sensie wiecie, nie musi być patusem jak Celinka, bo nawet lepiej, ale wydaje mi się, że ktoś delikatny i o łagodnym usposobieniu nie szukałby sobie takich kłopotów. Nie chcę kierować się stereotypami, ale jak kojarzę aktywistów, to jednak nie mogą bać się wyrażać własnego zdania i muszą spodziewać się konfrontacji drugiej strony.

– Ona nie ma żadnej nadziei, książę. Nie ma w niej nic. Pomóż jej. Zrób to. Jeśli nie dla niej, to przynajmniej dla tego, czym jest. Dla tego, co ona może dać nam wszystkim.

– A cóż to takiego? – wojownik ośmielił się spytać. Emrys spojrzał w jego oczy bez lęku.

– Lepszy świat – szepnął.

Dla Maas lepszy świat to podarowanie nam scenek łóżkowych wyrwanych ze stron pornograficznych.

Kolejny przeskok i znowu mamy Celinkę, która ma atak angstu nad jeziorem:

Wtedy usłyszała kobiecy szept, z początku tak cichy, że wydawał się snem.

– Dlaczego płaczesz, Ogniste Serce?

Minęło dziesięć długich lat od chwili, gdy po raz ostatni słyszała głos matki. Przebijał się teraz przez jej szloch, wyraźny, jakby Evalin klęczała tuż przy niej.

Ta scena miała być poważna, ale przez to „Ogniste Serce” z wielkiej litery nie mogę przestać się śmiać.

Przyznam, że kiedy pierwszy raz zetknęłam się z tą ksywką, to cisnęłam srogą bekę.

– Dlaczego płaczesz?

– Bo zabłądziłam – szepnęła do ziemi. – I nie znam drogi.

Nigdy nie potrafiła powiedzieć tego Nehemii.

Mam wrażenie, że obydwie nie potrafiłyście nic sobie powiedzieć, a kiedy raz zdobyłyście się na szczerość, to skończyło się wielką kłótnią. Trochę słabe świadectwo wystawia to waszej ogrooooomnej przyjaźni, nieprawdaż?

Nigdy nie umiała wyznać jej, że przez dziesięć lat nie wiedziała, jak odnaleźć drogę do domu. Głównie dlatego, że jej dom już nie istniał.

I to bardzo dobrze pokazuje mój problem relacji Celinki z Nehemią. Okej, są różne stopnie i funkcje przyjaźni. Wiem, że czytają mnie moi przyjaciele i bardzo was kocham po przyjacielsku, ale są rzeczy, których nie jestem w stanie opowiedzieć. Nie wynika to z tego, że nie ufam, ale nie chcę nikogo zadręczać/smucić moimi angstami. Mam też świadomość, że ta relacja została tak głupio opowiedziana przez to, że Maas chciała zrobić z pochodzenia Celinki wielki plot twist. Z drugiej strony wydaje mi się, że kwestia rodziców dla Celinki była czymś bardzo ważnym i jakby Nehemia naprawdę coś dla niej znaczyła, to pewnie by jej powiedziała. Niestety, Nehemia była tylko dobrą kumpelą i jak widać nie ufała jej na tyle dobrze. Stąd Celinka nie powinna mieć tej przerysowanej żałoby i reakcji na sztylet.

 Światek z kart: 204

Naraz owionął ją lodowaty wiatr. Uniosła głowę i ujrzała Rowana obok siebie. Fae siedział wygodnie na mchu, wyciągnąwszy przed siebie nogi. Celaena wbiła wzrok w migoczące jezioro, nie ocierając twarzy z łez.

– Chcesz pogadać? – spytał.

– Nie. – Przełknęła ślinę, wyjęła z kieszeni chusteczkę i wydmuchała nos.

 



Niestety tak się nie kończy ta gówniana powieść, bo jest to dopiero połowa tego tomu.

Teraz ją o to pyta, nosz ja nie mogę.

 



– To dobrze – rzekł Rowan. – Bo czas wyruszyć w drogę.

Łajdak.

Bardzo dobrze powiedziane, Celaeno Sardothien.

Dziewczyna cisnęła mu obelgę w twarz i spytała:

– A niby dokąd?

Fae uśmiechnął się ponuro.

– Chyba zacząłem cię rozgryzać, Aelin Galathynius.

Nie łudźcie się, że Rowana nagle naszło na akt dobroci czy inny dobry pomysł. Jednak zanim to nastąpi, to mamy kolejny przeskok do jaskini.

Zbędne cięcie: 69

– Co my tu robimy, na wszystkie kręgi piekieł? – sapnęła Celaena, wpatrując się w wejście do jaskini. Przeszli jakieś osiem kilometrów pod górę, a ona tego dnia nic nie jadła.

Trzeba było nie robić afery ze sztyletem, to byś przynajmniej wszamała dobre śniadanie.

Rowan stanął w ciemnym wejściu do jaskini, przypominającym rozdziawiony pysk potwora. Jego szary płaszcz łopotał za nim.

– Pospiesz się.

Celaena opatuliła się szczelniej własnym płaszczem i niepewnie ruszyła w ślad za Fae. To był zły znak. Ba, fatalny znak, bo nie miała pojęcia, co ich czeka w środku.

Fatalnym znakiem jest już sama koncepcja podążania za Rowanem.

Szła za Rowanem, kierując się blaskiem jego włosów.

A nie mówiłam, że fae mają fluorescencyjne włosy?

Czekała, aż jej oczy przyzwyczają się do ciemności. Podłoże było kamieniste, ale kamienie wydawały się małe i obłe. Tu i ówdzie dostrzegała zardzewiałą broń, pancerze, czasem ubrania, ale żadnych szkieletów. Na bogów, było tak zimno, że widziała własny oddech. Ujrzała też…

– Powiedz mi, że to nie złudzenie.

Wojownik zatrzymał się na skraju ogromnego, zamarzniętego jeziora, którego przeciwległy brzeg niknął w mroku. Na samym środku jeziora na kocu siedział Luca. Jego nadgarstki więziły łańcuchy niknące w lodzie. Ogniwa szczęknęły, gdy chłopak uniósł dłoń na powitanie.

A co? Myśleliście, że Rowan nakarmił kotki ze schroniska? XD Oczywiście po wykładzie strzelonym przez starca wpadł na jeszcze głupszy pomysł. Już za samo gnębienie Celinki typ mi srogo podpadł, ale wciągając w swoje gierki niewinne osoby trzecie, kopie sobie kolejny grób.

– Już myślałem, że nigdy tu nie przyjdziecie. Zaraz zamarznę! – zawołał i schował dłonie pod pachami. Odgłos poniósł się echem.

Lód był tak czysty i przejrzysty, że Celaena widziała pod nim wodę oraz dno, pokryte jasnymi kamieniami i wijącymi się, starymi korzeniami. Żadnych śladów życia, ale za to dostrzegła porzucone miecze, sztylety i włócznie.

– Co to za miejsce?

– Idź po niego – odpowiedział Rowan.

– Odbiło ci?

Jeśli myśleliście, że Rowan nie stanie się bardziej okrutny w swoich metodach, to jak widać jeszcze jesteście słodkimi niewiniątkami. Pomijając biednego Lukę, to kurde, jak można tak szantażować Celinkę, tylko by zmieniła się na swoją furry formę. Już metody nauczyciela z Whiplash były sympatyczniejsze.

Uśmiech Fae mówił, że niezbyt się pomyliła. Wkroczyła na lód, ale książę zatrzymał ją muskularnym ramieniem.

– W drugiej postaci.

Luca przechylił głowę, jakby próbował ich podsłuchać.

– Ale on nie wie, czym ja jestem – szepnęła.

– Mieszkasz w twierdzy pełnej pół-Fae. Nie zrobi to na nim wrażenia.

Tak czy owak, było to najmniejsze z jej zmartwień.

Jeden raz zgodzę się z Rowanem. Koleś zamarza, a ty się martwisz, że przestraszysz go jako futrzak.

Ale Celinka nawet nie staje się futrzakiem czy zwierzęciem, tylko ma spiczaste uszy i kły. Czym więc miałaby przestraszyć Lukę?

– Jak śmiesz wciągać go w to wszystko?

– Sama go w to wciągnęłaś, gdy obraziłaś jego i Emrysa. Zrób więc coś dla niego i wyciągnij go.

Eeeeee, co? Wydaje mi się, że nie zaskarbia się utraconego szacunku za pomocą inicjacji sztucznych wydarzeń.

Z tymi słowy Rowan dmuchnął w stronę jeziora. Lód roztopił się przy brzegu, ale natychmiast stwardniał. Na bogów… On zamroził całe cholerne jezioro! Czyżby był aż tak potężny?

W końcu to potężny Fae. ( ͡° ͜ʖ ͡°)

– Mam nadzieję, że przynieśliście coś do jedzenia! – odezwał się Luca. – Umieram z głodu. Pospiesz się, Elentiya. Rowan powiedział, że to część twego treningu, ale…

Nie przestawał gadać.

Z jednej strony doceniam serdeczność Luki, że jest w stanie poświęcić się, ale serio? Dla tych dwóch przyjebów? Oni nawet nie będą ci wdzięczni.

– Jaki to wszystko ma sens? Chcesz mnie ukarać za to, że zachowałam się jak idiotka?

– Jesteś w stanie kontrolować swą moc w ludzkiej postaci. Udaje ci się ją uśpić. Niemniej jednak w chwili przemiany, gdy się zdenerwujesz, rozzłościsz bądź wystraszysz, magia wyrywa się, aby cię ochronić. Dzieje się tak nawet wtedy, gdy uświadamiasz sobie, jak bardzo się boisz swojej mocy. Magia nie rozumie, że to nie jest zewnętrzne zagrożenie, że to ty sama jesteś źródłem tych uczuć. Gdy pojawia się jakieś realne niebezpieczeństwo lub zapominasz, że boisz się swej mocy, jesteś w stanie nad nią zapanować. Przynajmniej do pewnego stopnia. – Wskazał lód, na którym siedział Luca. – A więc uwolnij go.

Gdyby straciła nad sobą panowanie, a ogień wyrwał się na zewnątrz… Cóż, ogień i lód nie byli przyjaciółmi, prawda?

– Co się z nim stanie, jeśli mi się nie uda?

– Przemoczy się, przemarznie i być może umrze.

Jaki Rowan jest troskliwy dla bliźnich! Wzruszyłam się.

Uśmiech wojownika sugerował, że pozwoliłby chłopakowi utonąć wraz z nią.

– Czy te łańcuchy są rzeczywiście potrzebne? On pójdzie na dno! – Czuła, jak jej żyły wypełnia głupia owcza panika. – Daj mi klucz do tych kajdan – powiedziała, wyciągając dłoń, ale Rowan pokręcił głową.

Nie wiem skąd te zdziwienie, kiedy Fae nie pokazał na razie na kartach powieści żadnej empatii. Ale za bycie totalnym skurwysynem (wybaczcie za przekleństwo, lecz inaczej nie mogę) musi lecieć punkt:

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 154

– To twoja samokontrola jest tu kluczem. Skup się, przejdź po lodzie i wymyśl, jak go ocalić i samej przy tym nie utonąć.

– Wypchaj się z tymi lekcjami rodem z bajek o mistrzach, co wszystkie rozumy zeżarli! Nigdy w życiu nie zrobiłam niczego równie głupiego!

Trochę szczeniacka odpowiedź, jednak usprawiedliwia ją patowa sytuacja. Tak czy siak absolutnie się z tym zgadzam. Rowan nawet nie przypomina mi Yody, bo ten przynajmniej był wholesome. Mi przywodzi na myśl Pai Meia z drugiej części Kill Billa – przerysowany, totalny buc. Nawet włosy ma siwe i jest stary XD THE CRUEL TUTELAGE OF PAI MEI 

Tylko, że Pai Mei miał być parodią takich mistrzy z filmów o sztukach walk, a Rowan jest przedstawiany u Maas śmiertelnie poważnie.

 



– Pospiesz się! – rzekł Rowan z wilczym uśmiechem.

W tej samej chwili lód głośno stęknął, jakby już topniał. Coś mówiło Celaenie, że Fae nie pozwoliłby chłopakowi utopić się, ale nie mogła mu ufać. Nie po tym, co miało miejsce zeszłej nocy.

XD

Sweet summer child.

Zrobiła krok w stronę lodu.

– Jesteś łajdakiem.

Obiecała sobie, że gdy Luca wróci bezpiecznie do domu, wymyśli sposób na to, by zamienić życie Rowana w piekło na ziemi. Przebiła się przez wewnętrzną zasłonę, ledwie zauważając ból, który towarzyszył przemianie.

Powinnaś to już dawno zrobić, lecz tak czy siak chętnie w tym pomogę.

– Och, nie mogłem się doczekać, aż cię ujrzę w formie Fae! – zawołał chłopak. – Zakładaliśmy się nawet, kiedy…

Nie mógł przestać gadać.

Otrzymaliśmy w tej dramatycznej sytuacji… kabarecik w stylu Maas. Żebyśmy przypadkiem nie przejęli się faktem, że Rowan po czymś takim w kolejnych tomach ma mieć robionego świderka przez Celinkę. Obrzydliwe. Ja rozumiem, że Luka jest kreowany na bardziej naiwnego, jednak są jakieś granice przyzwoitości.

Może chodziło o pokazanie, że niektórzy w sytuacjach stresowych dostają słowotoku. Niemniej rzeczywiście przywodzi to na myśl próbę zrobienia komediowej sceny z czegoś naprawdę poważnego i groźnego.

Celaena spojrzała krzywo na Rowana. Teraz gdy spoglądała na niego wzrokiem Fae, jego tatuaż wydawał się jeszcze bardziej szczegółowy i urozmaicony.

Nowe szaty zabójczyni: 147

Nie gap się na niego, kiedy masz do uratowania kumpla!

– Cieszę się, że na takich jak ty czeka specjalne miejsce w piekle.

– Chciałaś mnie tym zaskoczyć?

Raczej przypomnieć, że takie bydlę na nic więcej nie zasługuje.

Dziewczyna pożegnała się z nim obelżywym gestem i wkroczyła na lód.

Chyba nigdy się nie dowiemy, co w uniwersum Szklanego tronu uznaje się za obelżywy gest. Z tego powodu organizuję mały konkurs – co dla was może nim być?

Celinka wreszcie ostrożnie ruszyła po Lukę. Sama sytuacja wzbudza w niej moc.

Wyciągnęła ku niemu dłoń, żeby przestał wreszcie gadać, a sama zamknęła oczy i oddychała, oddychała powoli, wyobrażając sobie, jak zimne powietrze wdziera się do jej płuc i zamarza wokół studni ognia. Magia. Magia, bez wątpienia. W Adarlanie zostałaby skazana za to na śmierć.

Milusi król jedynie każe śmiercią randomowe śpiewaczki za pieśni o Fae. Myślę, że plot armor spokojnie by ciebie ochronił. A czarującą Żółtonogę zabiłaś ty, a nie Dorian I.

Zacisnęła pięści. Tutaj nic jej nie groziło. W tej krainie mogła czarować i przybierać każdą postać, jaką sobie zażyczyła. 

Ja chyba wolałabym nie móc czarować, ale mieć obok siebie wspierającego kapitana i księcia oraz mniej groźnego króla jako jedyne zagrożenie niż Rowana.

Jeśli Rowan miał rację i magia w istocie reagowała, aby chronić ją przed wrogiem… Cóż, ogień był powodem, dla którego zakazano jej wstępu do Biblioteki Orynthu, gdy miała osiem lat. Przypadkowo spaliła wówczas całą szafę z prastarymi manuskryptami, rozdrażniona przez głównego bibliotekarza, który pouczał ją w kwestii dobrych manier.

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 155

Jak on śmiał pouczać Mary Sue o kulturze?

Dostaliśmy flashbacki z tej sytuacji. Czy potrzebujemy powtórki z rozrywki? Tym bardziej, że Luka może umrzeć, a ona myśli o książkach sprzed 10 lat ;_______________;

To tylko dowód na jej bycie książkarą!

Cudownie było się obudzić kilka miesięcy później i przekonać się, że magia znikła. Mogła wreszcie brać do ręki książki, które kochała ponad życie, i nie martwić się, że staną w płomieniach, gdy się czymś przejmie lub coś ją wystraszy.

Celaena Sardothien, niosąca śmierć Celaena, nigdy nie musiała się martwić tym, że przez przypadek podpali jakiegoś towarzysza czy też przytrafi jej się koszmar, po którym spłonie cała sypialnia. Albo Orynth. Celaena była wszystkim tym, czym nie była Aelin. Cieszyła się życiem, nawet jeśli jej jedynymi osiągnięciami były śmierć, tortury i ból.

To w końcu dobrze, że magii nie ma czy niedobrze?

No i ta radość z życia przy mordowaniu niewinnych typów <33333333333333333333333 Słitaśnie.

– Elentiya?

Stała i wpatrywała się w lód. Jej magia znów zamigotała.

Spalenie całego miasta. To tego dotyczyła podsłuchana przez nią rozmowa między wysłannikiem z Melisande a jej rodzicami i wujem. Powiedziano jej, że przybył do Terrasenu w sprawie sojuszu, ale później zrozumiała, że zbierał informacje na jej temat. Na tronie Melisande siedziała młoda królowa, która chciała się dowiedzieć, czy należy się bać Terrasenu, gdy Aelin dojdzie do władzy. Chciała wiedzieć, czy Aelin Galathynius stanie się bronią.

A można nie być bronią, posiadając jedną z najpotężniejszych w uniwersum mocy, którą można sfajczyć nawet najgroźniejsze demony? Czy królowa Melisande w swoim geniuszu nie pomyślała, że każdy, mając taką umiejętność, by ją wykorzystywał?

Lód znów zmętniał, a powietrze rozdarł głośny trzask. Pulsująca magia usiłowała się wyrwać i kłapała szczękami za każdym razem, gdy dziewczyna nabierała tchu.

– To ty panujesz nad sytuacją – powiedział Rowan z brzegu. – To ty jesteś władczynią magii. Ty rządzisz, a nie ona.

Zareaguję jak Władek BeautyBoy na super „motywujące” słowa jury w programie Makeup Academy – zamknij się.

 


A jak lubicie dobre commentary z durnych programów to polecam, bo chłop zna się na swoim fachu i nie szczędzi słów krytyki.

Luca miał szeroko otwarte oczy, gdy wreszcie do niego podeszła.

– Nie musisz się ukrywać, wiesz? – powiedział. – I tak wiemy, że potrafisz zmieniać postać. Jeśli poczujesz się przez to lepiej, wiedz, że zwierzęca forma Stena to świnia. Nie zmieni się za nic w świecie.

No beka w chuj!

Akurat nie będę się znęcać aż tak nad słabością żartu, ponieważ rozumiem, że chciał rozluźnić sytuację. Poświęcę swój czas na coś innego. Co wpływa na to, jako kto ma formę? Czemu inni mają jakieś orły, a inni muszą mieć świnie, z których wstydzą się korzystać? Przecież to jest bezużyteczne! Czemu to jest tak losowe? Czy to zależy od pochodzenia?

Światek z kart: 205

– Eee, posłuchaj – odezwał się chłopak. – Wybaczę ci wszystkie okropne rzeczy, które powiedziałaś, jeśli pójdziemy teraz coś zjeść. Okropnie tu śmierdzi.

;___________________; Chociaż ty przestań być reletable. Proszę.

Najwyraźniej miał bardziej wrażliwe zmysły od niej. Sama wyczuwała ledwie nieco rdzy, pleśni i zgnilizny.

– Nie ruszaj się i przestań gadać – powiedziała ostrzej, niż chciała.

Luca zamilkł, a dziewczyna uklęknęła ostrożnie i przesunęła dłoń po lodzie, przyglądając się miejscu, w którym Rowan zamroził łańcuchy. Widziała, jak kołyszą się w wodzie pod pokrywą lodową.

Kołyszą się – a więc wody jeziora przecinał prąd. To zaś oznaczało, że książę bezustannie odnawia pokrywę lodową. Zimno kłuło ją w dłoń. Zerknęła na Lucę siedzącego na grubym futrze i znów skupiła się na łańcuchu. Gdy lód puści, będzie musiała go pochwycić. Rowanowi odbiło.

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 156

I cyk! Kolejny cios łopatą w sagan Rowana za bycie brutalem.

Parokrotnie nabrała tchu, narzucając swojej mocy spokój. Potem położyła dłoń na lodzie, przywołała odrobinę magii i uformowała z niej cienką, płonącą nić, która spłynęła po jej ramieniu oraz nadgarstku i rozlała się po dłoni, rozgrzewając skórę. Lód niespodziewanie zapłonął czerwienią. Luca krzyknął, gdy zaczął pękać.

– Panuj nad sobą! – warknął Rowan z brzegu. Fae wyciągał właśnie porzucony miecz, zatknięty w niewielkiej szczelinie w ścianie. Jego złota rękojeść migotała.

Jak już odwołałam się do Makeup Academy, to Rowan też kojarzy mi się z Adrianną Grotkowską – jego mentorskie uwagi bardziej mnie rozpraszają niż pomagają mimo jakieś tam dobrej woli. I też mają siwe włosy XD

Celince udaje się uwolnić Lukę. Pomijając te filozoficzne wtręty, to nawet podobało mi się, jak zostało to napisane.

– Och, bogom niech będą dzięki! – jęknął Luca i wyjął cały łańcuch z zagłębienia.

Dziewczyna wciągnęła nić mocy w głąb siebie i nagle zrobiło jej się zimno.

– Proszę, powiedz mi, że przynieśliście coś do jedzenia – rzekł chłopak.

– To dlatego się zgodziłeś? Bo Rowan obiecał ci jakiś przysmak?

Sama byś się dała pociąć za ciasteczka czy cukierki. Mimo to fakt, nikt normalny by się nie zgodził.

– Już nie jestem młody i głupi – skrzywił się Luca, spoglądając na wojownika. – A jemu się nie odmawia.

Zgadza się. Nikt nie był w stanie sprzeciwić się Rowanowi i przypuszczalnie dlatego uznał, że jego pomysł jest wykonalny. Celaena westchnęła i przyjrzała się niewielkiej dziurce, którą wydrążyła w lodzie. Niezły wyczyn, a właściwie to cud. Już miała wstać i pomóc chłopakowi dojść na brzeg, gdy raz jeszcze zerknęła na lód, a właściwie na wodę pod nim.

Żeby Rowan miał jakiś widoczny autorytet. Oni robią to albo z głupoty albo ze strachu. Może z tego i z tego.

Też bym się bała siwego sadysty.

Patrzyło na nią ogromne, czerwone oko.

Podsumowanie rozdziału:

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 156

Royal pussy: 105

If you’re evil and you know it clap your hands: 159

Nowe szaty zabójczyni: 147

Światek z kart: 205

Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 124

Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 121

Czy na sali jest lekarz?: 21

Zbędne cięcie: 69

Moda na cytat: 9

Sweet home Taras: 10

*Wiek to tylko liczba: 12

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz