Jak pamiętacie, zakończyliśmy ostatni rozdział na tym, że naszych śmiałków zatrzymał Dorian. Zepchnął on naszą dwójkę w głąb ogrodu. Alinka widzi, że książę ma naszyjnik z kamieniem Wyrda.
Zaatakował. Ku dziewczynie wystrzeliła fala czerni, a Aedion wykrzyknął ostrzeżenie. Rozbłysnął błękit, który odbił napór, ale Aelin zatoczyła się do tyłu, jakby uderzył w nią ostry, ciemny wiatr.
Gdy czerń się rozwiała, książę przyjrzał się bacznie dziewczynie, a potem obdarzył ją leniwym, okrutnym uśmiechem.
Mam świadomość, że pisanie fascynujących pojedynków magicznych jest bardzo trudne, ale to brzmi jak streszczenie wrażeń z gry w paintball albo festiwalu kolorów, a nie walki o śmierć i życie ważnych postaci.
– Zabezpieczyłaś się przed magicznym atakiem. Jesteś doprawdy sprytną, uroczą ludzką rzeczą.
Po prostu samicą.
Przez cały poranek Aelin pokrywała każdy centymetr swego ciała Znakami Wyrda, malowanymi własną krwią przemieszaną z atramentem dla ukrycia koloru.
Nawet jeżeli Alinka poczekała, by taka ilość krwi wyschła, to przecież ona charakterystycznie śmierdzi.
Mam nadzieję, że nie brała tej krwi z nadgarstków jak przed chwilą…
– Aedionie, biegnij w stronę muru – szepnęła. Nawet nie przyszło jej do głowy, by choć na moment oderwać wzrok od księcia. Mężczyzna nawet nie drgnął.
– To już nie jest twój książę! – warknął.
Wiem, że to sprawa bardzo indywidualna, ale w tym wszechobecnym patosie te odzywanie się per „mój król/królowa/książę” brzmi dla mnie przezabawnie.
– Wiem. I właśnie dlatego…
– Cóż za bohaterska postawa – oznajmiła istota w ciele jej przyjaciela. – Jesteś głupcem, jeśli wierzysz, że uda ci się uciec.
Uderzył niczym żmija. Mur ciemnej mocy runął na dziewczynę, która wpadła na Aediona. Jej kuzyn stęknął, zaskoczony, ale uchronił ją przed upadkiem.
Dorian grzmotnął Murem Chińskim w Alinkę. Kolejny dowód, że to Mary Sue, jeżeli po takim ataku miała lekkie zadrapania.
Skóra zaczęła ją swędzieć, jakby wymalowane krwią znaki blakły z każdym kolejnym atakiem.
Ktoś tu dostał wysypki od wąchania bożonarodzeniowej szynki.
Były użyteczne, ale nie wystarczały na długo. Z tego właśnie względu nie chciała ich marnować na próby wdarcia się do zamku.
Jak widać tatuaże z Monte są lepszej jakości.
Musieli uciekać. Ich czas się kończył.
Aelin wepchnęła łańcuchy w dłonie Aediona, wzięła od niego Miecz Orynthu i zrobiła krok w stronę księcia.
To Aedion nie posłuchał Alinki i stoi tam jak kołek?
Powoli wysunęła ostrze z pochwy. Broń była perfekcyjnie wyważona, a stal lśniła równie jasno jak w chwili, gdy widziała ją po raz ostatni – w rękach ojca.
Nie wiem skąd zdziwienie, że broń rodowa wykuta na zamówienie króla jest dobrze wykonana.
Książę demonów cisnął w nią kolejną porcją mocy. Zatoczyła się, ale szła dalej przed siebie, choć czuła, że symbole na jej skórze zaczynają się kruszyć.
Ta walka musiała się obyć na potrzeby kręcenia reklamy Actimela, że Dorian poczęstował Alinkę porcją mocy.
– Jeden znak, Dorianie – powiedziała. – Daj mi choć jeden znak, że ciągle tam jesteś.
Powiedz coś, co dało ci punkt w kategorii „Royal pussy”.
Taki ślub oznaczałby śmierć dla mojej duszy – rozdział 30 Szklanego tronu.
Książę zaśmiał się głucho i chrapliwie, a jego piękną twarz wykrzywiło prastare zło.
Botoks przestał działać.
– Zniszczę wszystko, co kochasz – oznajmił. Jego szafirowe oczy były puste.
Nowe szaty zabójczyni: 194
Jak zniszczyłby jej ego i Rowana, to oznaczałoby, że Valgowie są najbardziej przydatnymi postaciami uniwersum zaraz po królu.
Uniosła miecz ojca. Nie zatrzymywała się.
– To ci się nigdy nie uda – oznajmił demon.
– Dorian – powtórzyła Aelin drżącym głosem. – Jesteś Dorianem.
Sekundy. Nie mogła mu dać więcej czasu niż marne kilka sekund. Jej własna krew ściekała na żwir. Nie spuszczając oczu z księcia, wdepnęła w rosnącą kałużę i zaczęła kreślić stopą symbol.
– Tu już nie ma Doriana. – Demon zachichotał.
Bo Gustaw przemienił się w Konrada.
Aelin spojrzała mu w oczy, spojrzała na usta, które kiedyś całowała, na przyjaciela, na którym jej tak bardzo zależało.
Ze sprowadzaniem każdej napotkanej postaci do bycia jej eks, mam wrażenie, że Alinka chce być Taylor Swift Erilei.
Dorian rushuje. Alinka zatrzymała go na chwilę znakiem wyrda. Wystarczająco, by strzelić bardzo długie rozkminy, jak to nie chce zabijać Doriana, ale musi.
Książę uniósł głowę. Na jego przystojnej twarzy malowały się niewysłowiona nienawiść, złośliwość i furia.
Laska bije się z myślami, czy zabić swojego przyjaciela, a ma przy tym głowę, by ocenić, czy jest hot w tej chwili.
Mogła go zabić.
Dla Terrasenu, dla ich przyszłości.
Alinka jest taką megalomanką, że mówi do siebie w trzeciej osobie liczbie mnogiej.
Mogła położyć kres temu zagrożeniu tu i teraz. Mogła go zabić w dniu jego dwudziestych urodzin.
Hę? A jaki ma to wpływ na decyzję o jego ścięciu? Żaden z Valgów nie planował mu kupić tortu.
Smutna Alinka podniosła jednak ostrze.
Naraz coś uderzyło w klingę i odrzuciło miecz.
Tak, panowie. Przyszła deus ex machina w postaci Nesryn, by Dorianek wkurzał nas do końca serii. Wszystko dlatego, że Maas boi się pozbawiać życia swoich ulubieńców. Ten konflikt o życie księcia okazał się taką wydmuszką jak wszystko w tej serii.
Aedion krzyknął.
Strzała odbiła się rykoszetem od ostrza i z suchym trzaskiem spadła na żwir.
Rozumiałabym, jakby Nesryn strzeliła w Alinkę, by jej utrudnić uderzenie (chociaż wtedy mogło i tak zabić Doriana). Ale w ostrze broni? Jak niby miało to odepchnąć zabójczynię?
Idąca pospiesznie Nesryn nałożyła już kolejną strzałę i wycelowała ją w Aediona.
– Uderz księcia, a zabiję generała.
Dla mnie świetna transakcja, dwóch debili mniej.
Cytując naszą przyjaciółkę – dogadane.
Dorian parsknął śmiechem.
– Jesteś beznadziejnym szpiegiem! – parsknęła Aelin. – Nawet nie próbowałaś kryć się z tym, że mi się przyglądasz!
Odezwała się ta, co była szpiegowana przez Nesryn, bo releteble dziewczyna traciła czas na przyglądanie się amerykańskiemu jedzeniu.
– Arobynn Hamel powiedział kapitanowi, że będziesz dziś próbowała zabić księcia – rzekła Nesryn. – Odłóż miecz.
Aelin zignorowała jej słowa. Ojciec Nesryn robi najlepsze tarty gruszkowe w stolicy, przypomniała sobie. Arobynn przypuszczalnie chciał ją ostrzec, ale była nazbyt pochłonięta innymi sprawami, by zastanowić się nad jego zawoalowanymi informacjami. Idiotka. Zachowała się jak skrajna idiotka!
Jakaś opinia jednak nas łączy.
Nesryn jak jej partner wyciąga uno reverse card w odpowiednim momencie. To najlepiej ora wszystkie przytyki Alinki, jak to Nesryn jest słabym szpiegiem.
Znaki ochronne miały przestać działać za chwilę.
– Okłamałaś nas! – rzekła Nesryn. Grot jej strzały był wymierzony w Aediona, który taksował łuczniczkę wzrokiem i zwierał pięści, jakby wyobrażał sobie, że zaciska palce na jej szyi.
– Ty i Chaol jesteście głupcami! – oznajmiła Aelin, choć w głębi duszy poczuła wielką ulgę. Gdyby przeprowadziła swój plan do końca, byłaby jeszcze większym głupcem. Opuściła miecz.
Wyzywanie od głupców to ostatnia deska ratunków małych dzieci.
Istota w ciele Doriana syknęła:
Wyobraźcie sobie, jakby przed każdym królem, zamiast wyzywano go od demonów, to by zaznaczano, że nie myśli sam </3
– Pożałujesz tej chwili, dziewczę!
– Wiem – szepnęła.
Miała gdzieś to, co się stanie z Nesryn. Schowała miecz do pochwy, złapała Aediona i rzuciła się do ucieczki.
Maas znowu abortowała scenę akcji przeskokiem ze zmianą perspektywy postaci.
Zbędne cięcie: 113
Aedion z pomocą dwóch mężczyzn przeszedł przez mur, ale przy przechodzeniu otworzył ranę przy żebrach.
Musiał się oprzeć dłonią o drzewo, by nie osunąć się w kałużę krwi, pozostałość po zabitych żołnierzach z Królewskiej Gwardii, których trupy leżały wszędzie dookoła. Nie rozpoznawał żadnej z twarzy, na których zastygły wrzaski przerażenia.
Grają w ciuciubabkę.
Alinka przeszła przez mur jak Aedion i narzuciła płaszcze na siebie oraz kuzyna. Aedion oczywiście nie znał wcześniej Nesryn.
Żołnierze nadal siedzieli na murze. Zaskrzypiały napinane cięciwy.
Strażnicy Schrödingera – niby są na służbie, lecz nikt nie podejmuje sensownych kroków, by złapać kuzynostwo. Nie wiem, co jest niemożliwego w utrudnieniu biegu kalece. Można było tyle zrobić, by ten pościg budził jakieś napięcie, ale przez zachowawczość Maas nie dostaniemy nawet okruchów. Z drugiej strony może dzięki temu nie będziemy mieć Aediona Terminatora po wskrzeszeniu czy coś.
Nasza dwójka dalej biegnie. Wybaczcie, ale z nudów prawie posnęłam, stąd wiele powycinałam z tego pościgu.
Samo stawianie kroków było dlań wystarczającym wyzwaniem. Szwy popękały, ale… Na bogów, uciekli z ogrodu! To był cud, cud, najprawdziwszy…
To tylko opatrzność autorska, która za bardzo pokochała swoje alter ego i jej bliskich.
Jedna przecznica, druga… Na trzeciej Aelin zwolniła nieco i uderzyła w Aediona biodrem, a potem fałszując, zaczęła śpiewać sprośną piosenkę pijacką.
Przy Mary Sue trzeba koniecznie zaznaczyć, że fałszuje, by nikt nie pomyślał, że ona naprawdę jest kiepską piosenkarką.
A tak na serio – jak ona mogła nawet dla niepoznaki uderzyć biodrem typa, który ledwo dyszy? Przecież Aedion w tym stanie to powinien paść na bruk.
Naraz stali się dwójką zwykłych obywateli miasta, którzy chcieli uczcić urodziny księcia i włóczyli się od jednej tawerny do drugiej. Nikt nie zwracał na nich uwagi. Oczy wszystkich skierowane były na szklany zamek górujący nad nimi.
Dobrze, że straż to tłumoki totalne, bo dla mnie wmieszanie się podczas pościgu jest nierealne. Nawet w Assassin’s Creed, które miało wiele nierealistycznych rzeczy na potrzeby mechaniki, ukrywanie się w tłumie nic nie dawało, jeżeli ktoś ciebie tropił.
Od zataczania Aedionowi zaczęło się kręcić w głowie. Gdyby teraz zemdlał…
– Jeszcze jedna ulica – obiecała dziewczyna.
Uległ halucynacjom. Tak, bez wątpienia. Nikt przecież nie byłby na tyle głupi, by próbować go ocalić, a już na pewno nie jego królowa. Nawet jeśli sam był świadkiem tego, jak kosi ludzi niczym dojrzałe żyto.
Propagator kategorii „Ideałów nie ma, ale jest Aelin” jak zwykle dostarcza.
Alinka wpycha Aediona do powozu Lysandry i mamy kolejny przeskok ze zmianą na perspektywę protagonistki.
Zbędne cięcie: 114
– Już zatrzymują wszystkie powozy na głównych skrzyżowaniach – powiedziała Lysandra, gdy Aelin otworzyła skrytkę na bagaże, umiejscowioną pod jednym z siedzeń.
Przejrzałam na pintereście obrazki przedstawiające konstrukcje powozów i nie da się tam umiejscowić bagażu pod siedzeniem.
Mogła się w niej pomieścić mocno skulona osoba, ale Aedion był potężnym mężczyzną i…
– Właź! I to zaraz! – rozkazała dziewczyna i nie czekając na jego reakcję, wepchnęła go do środka. Generał jęknął głucho.
W ostatniej chwili, dzięki imperatywowi narracyjnemu, Aedion zyskał moc zmniejszania jak Atom.
Rana znów krwawiła, ale wiedział, że przeżyje.
Bogini Maas go uchroni od śmierci, którą inna postać zaliczałaby przez taki stan zdrowia dawno temu.
O ile, rzecz jasna, uda im się przetrwać następnych kilka minut. Aelin opuściła siedzenie, skrzywiła się lekko, gdy drewniany spód zderzył się z ciałem jej kuzyna i złapała mokrą szmatkę, którą Lysandra wyciągnęła ze starego pudła na kapelusze.
– Jesteś ranna? – spytała kurtyzana, gdy powóz ruszył niespiesznie przez ulice pełne świętujących.
Jeżeli Aedion przy stanie agonalnym czuje się spoko, to Alinka jest w szczytowej formie.
Alinka umyła się i zmieniała strój:
Aelin zerwała z siebie zakrwawiony płaszcz i rzuciła go towarzyszce, która wstała i wepchnęła odzienie do skrytki pod siedzeniem.
Niby Aedion miał się w tym nie mieścić, a tutaj cały dom można w tym zabrać.
Dziewczyna wciągnęła na siebie zieloną suknię. Lysandra zwróciła się ku niej i z zadziwiającym opanowaniem zapięła jej ubranie na plecach, a potem szybko uporządkowała włosy, wręczyła jej parę rękawiczek i narzuciła naszyjnik z brylantami na szyję. Z chwilą gdy Aelin wsunęła na dłonie rękawiczki, maskując ślady krwi, kurtyzana wepchnęła jej do ręki wachlarz.
W jakim to czasie zrobiła? To brzmi jak metamorfoza w pięć minut, a mamy do czynienia z kreacją kobiety z wyższych sfer. Już wcześniej wam tłumaczyłam, że kiedyś przebranie się wymagało czasu.
Powóz nagle się zatrzymał, a na zewnątrz rozległy się ostre, męskie głosy. Lysandra podciągnęła firankę. Dobiegł ich tupot kroków, a do środka powozu zajrzeli czterej królewscy strażnicy. Ich spojrzenia były ostre i pozbawione litości.
If you're evil and you know it clap your hands: 204
Bo oni są źli!!!
Kurtyzana otworzyła okienko.
– Dlaczego nas zatrzymujecie?
Strażnik otworzył szarpnięciem drzwiczki i wepchnął do środka głowę. Wtedy Aelin zauważyła plamę krwi na podłodze i zakryła ją fałdą sukni.
– Drogi panie! – krzyknęła Lysandra. – Proszę się natychmiast wytłumaczyć!
Aelin zamachała wachlarzem, udając przerażenie damy z wyższych sfer.
To ja, gdy za dużo naoglądam się seriali kostiumowych.
Modliła się w duchu, by jej kuzyn nawet nie drgnął pod siedzeniem. Wokół powozu na ulicy zgromadziło się już kilku gapiów, którzy przyglądali się scenie zaintrygowani, szeroko otwartymi oczami. Żaden z nich nie kwapił się, aby pomóc damom w środku.
If you're evil and you know it clap your hands: 205
Wow, randomy nie wtrącają się w cudze porachunki! Cóż z nich za złole.
Strażnik przyjrzał się im z szyderczym uśmiechem, który pogłębił się, gdy dojrzał tatuaż na nadgarstku Lysandry.
– Nie będę się przed tobą tłumaczył, dziwko. – Rzucił jeszcze kilka przekleństw, a potem krzyknął: – Zajrzyjcie do skrytki z tyłu!
If you're evil and you know it clap your hands: 206
To jest absolutnie piękne, jak wydźwięk epitetów zależy od tego, jaka postać je wypowie. Jak widać Alince wolno slutshamingować, lecz strażnik wyzywający od dziwek to cham i prostak.
– Spieszymy się na spotkanie! – syknęła kurtyzana, ale strażnik zatrzasnął drzwi.
Powóz zatrząsł się, gdy mężczyźni wskoczyli na tył i otworzyli znajdujący się tam niewielki przedział bagażowy.
To oni jadą pociągiem? Ja już nic nie łapię. Myślę o różnych formach transportu od lektyk po nieszczęsne karoce i nie wiem, gdzie mogłabym znaleźć w tym przedział.
Po chwili jeden z nich załomotał pięścią w bok powozu i krzyknął:
– Ruszać!
Obie dziewczyny nadal udawały, że są bardzo urażone. Nie przestawały wachlować się przez kolejne dwie przecznice, aż woźnica dwukrotnie uderzył w dach powozu. Był to umówiony sygnał, oznaczający, że droga jest wolna.
Wydaje mi się, że takie dramy queens nawet nie muszą udawać oburzenia.
Aelin zsunęła się z siedzenia i z rozmachem otworzyła skrytkę.
CZYM ONI JADĄ, ŻE MAJĄ TYLE MIEJSCA NA OTWIERANIE Z ROZMACHEM AAAAAAAA.
Aedion zwymiotował, ale był przytomny i wyglądał na nieco wstrząśniętego, gdy dziewczyna gestem nakazała mu wyjść.
Ble, dziwię się, że nie najgorzej przeżył obcowanie z własnymi rzygami w stanie agonalnym.
– Jeszcze jeden przystanek i jesteśmy na miejscu – oznajmiła.
– Szybko – rzekła Lysandra, wyglądając od niechcenia przez okno. – Pozostali już tu są.
Alejka była tak wąska, że ledwie wystarczyło miejsca, by ich powóz wyminął się z kolejnym, który powoli nadjeżdżał ku nim. Kurtyzana otworzyła drzwi w chwili, gdy zrównali się z drugim pojazdem.
Jeżeli ledwo się zmieścili, to jak Lysandra mogła otworzyć drzwi stając obok drugiego pojazdu?
W drugim powozie był Chaol i dwójka cwelów do niego dołączyła.
– Wszystko w porządku? – spytał Chaol.
Zajebiście.
Wiem, że to forma grzeczności, ale śmiesznie się to czyta, gdy się wie, jakie rany ma Aedion.
Aelin miała ograniczone zaufanie do ludzi byłego kapitana i resztę drogi do magazynu pokonali pieszo, trzymając między sobą opadającego z sił Aediona.
Rozumiem sceptycyzm Alinki, ale w obydwóch opcjach Aedion jest prawie trupem, więc ja bym wolała zaryzykować, by generał dostał szybciej pomoc medyczną. Na dodatek już wcześniej kuzyn pokazał, że ją tylko spowalnia. Do tego argument o braku zaufania blaknie, gdy ma się świadomość, że przy celu podróży i tak Galaretus spotkała Chaola.
– Ma ranę na żebrach! – oznajmiła dziewczyna, która została przy drzwiach i wyglądała ukradkiem na zewnątrz, chcąc mieć pewność, że nikt ich nie śledził. – Krwawi! – dodała.
Jak to mój brat mówi w najbardziej nerwowych sytuacjach – spokojnie. Przecież plot armor go uchroni.
Nim dotarła na drugie piętro, Chaol zdążył ułożyć Aediona w pokoju gościnnym. Powitał ją bulgoczący odgłos wody płynącej z kranu.
Ja naprawdę powoli się przyzwyczajam do absurdów epokowych, jak woda płynąca z kranów w każdym domostwie. Co Maas robi ze mnie.
Alinka idzie się umyć i mamy przeskok. Teraz naprawdę totalnie nie wiem po co, ponieważ jest zaraz po kąpieli zabójczyni. Maas chyba chce dobić do rekordów przerw z drugiego tomu.
Zbędne cięcie: 115
Bez przesady, do dziesięciu przeskoków z rozdziału 44 Korony w mroku jeszcze sporo jej brakuje.
Gdy wreszcie wyszła, czysta i ubrana w jedną ze starych, białych koszul Sama i jego spodenki, Chaol czekał na nią na kanapie. Nie miała odwagi, by na niego spojrzeć. Jeszcze nie teraz.
A wcześniej taka wyszczekana miałaś odwagę obrażać kapitana przy pierwszym spotkaniu po akcjach w Wendlyn.
Lysandra wyjrzała z pokoju gościnnego.
– Zaraz kończę mycie. Nic mu nie będzie, chyba że ponownie zerwie szwy. Dzięki bogom nie wdała się infekcja!
Cóż za zbieg okoliczności. Myślałam, że jednak zdechnie.
Alinka dziękuje Lysandrze i jednak podejmuje Poważną Rozmowę™ z Chaolem.
– Co się stało? – spytał ostro.
Aelin przełknęła ślinę.
– Zabiłam dziś mnóstwo ludzi. Nie mam ochoty o tym rozmawiać.
– Wcześniej jakoś ci to nie przeszkadzało.
Była tak bardzo pozbawiona energii, że nie zarejestrowała nawet jadu w jego słowach.
Cieszę się, że nawet nie próbuje się nad zmęczoną Alinką litować.
– Gdy następnym razem uznasz, że mi nie ufasz, postaraj się nie pokazywać mi tego w chwili, gdy mnie bądź Aedionowi grozi niebezpieczeństwo. Wybierz sobie inny moment.
Błysk jego brązowych oczy zdradził jej, że zdążył już się rozmówić z Nesryn.
Nowe szaty zabójczyni: 195
– Próbowałaś go zabić – odezwał się głosem zimnym jak lód. – Powiedziałaś, że postarasz się go stamtąd wyciągnąć, a potem mu pomóc, a tymczasem próbowałaś go zabić.
W pokoju, w którym pracowała Lysandra, zapadła cisza. Aelin parsknęła cichym, szyderczym śmiechem.
– Chcesz wiedzieć, co zrobiłam? Dałam mu minutę. Minutę z czasu, który pozostał mi na ucieczkę. Zdajesz sobie sprawę z tego, ile rzeczy może się wydarzyć przez minutę? Oddałam mu tyle czasu, a on tymczasem zaatakował mnie i Aediona! Chciał nas pojmać! Dałam mu minutę, w trakcie której los mego całego królestwa mógł się zmienić na zawsze! Zdradziłam je dla syna mego wroga!
Biorąc pod uwagę, jak czas upływa w Erilei, to ta minuta to byłaby jakąś milisekundą w naszym życiu. Żadna strata.
I kolejny raz robi z siebie ofiarę w kłótni z Chaolem. Nie chodziło o to, byś ginęła jak głupia z kuzynem, a po prostu zajęła się ucieczką. Plus pragnę przypomnieć, kto czuł moralną wyższość, bo litował się nad Dorianem, więc zamknij mordę.
Chaol zacisnął dłonie na oparciu kanapy, jakby walczył z własną furią.
– Kłamiesz! Zawsze kłamałaś, a dziś nie było inaczej. Wzniosłaś miecz nad jego głową!
TAK! Wreszcie ktoś wytyka, że Alinka nie do końca zachowuje się tak, na jaką się kreuje w słowach.
– Tak! – warknęła. – I zabiłabym go, gdyby Faliq wszystkiego nie zepsuła. Powinnam była go zabić i każdy, komu zostało choć odrobinę rozsądku, również powinien to zrobić, bo Doriana już nie ma! – Z bólem serca przypomniała sobie potwora, którego ujrzała w oczach księcia, demona, który chciał powstrzymać ją i Aediona, a każdej nocy powróci w koszmarach. – Nie mam zamiaru cię przepraszać – oznajmiła.
– Nie odzywaj się do mnie, jakbyś już była królową – parsknął Chaol.
Bo królowa jest tylko jedna.
– Nie, nie jestem nią. Ale wkrótce będziesz musiał zadecydować, komu służysz, bo Dorian, którego kiedyś znałeś, znikł na zawsze.
Woa, ale wysłała go do karnego jeżyka!
– Przyszłość Adarlanu już wcale od niego nie zależy. – Ujrzała ból w oczach mężczyzny i poczuła się, jakby ktoś ją uderzył. Pożałowała, że straciła panowanie nad sobą, gdy przedstawiała mu własną wersję wydarzeń, ale… Ale chciała, by zrozumiał ryzyko, jakie podjęła. Chaol pozwolił, by Arobynn wmanewrował ich w wielkie niebezpieczeństwo i musiał teraz pojąć jego skalę. Musiał wiedzieć, że Aelin ma własną misję. Istniała linia, której nie mogła przekroczyć, a za tą linią byli jej rodacy.
Już miałam chwalić, że nawet nieźle na początku oddano reakcję Chaola, tak potem bardzo mi się nie spodobało. Primo – kiedy ona przestanie wszystko sprowadzać do niej samej. Po drugie – trochę bawi gadanie o jej rodakach. Zwykli ludzie – mordowani albo pogardzani. Jej krewni – są tylko dla niej narzędziem i poza kuzynem prawie o nich nie wspomina. Szlachta – czy ja muszę mówić? XD
Alinka wygoniła Chaola pod pretekstem objęcia warty.
Gdy opuściła dłonie, ujrzała Lysandrę w drzwiach pokoju gościnnego. Miała szeroko otwarte oczy.
– Królową?
Aelin skrzywiła się i zaklęła pod nosem.
– Tak, właśnie tego słowa użyłam – powiedziała pobladła Lysandra.
– Mam na imię… – zaczęła dziewczyna, ale kurtyzana przerwała jej:
– Och, wiem. Masz na imię Aelin.
Cholera jasna…
– Rozumiesz, dlaczego musi to pozostać tajemnicą?
– Oczywiście. – Lysandra zacisnęła usta. – Nie znasz mnie. Nie tylko twoje życie jest w niebezpieczeństwie.
– Nie, ja cię znam.
Ten dialog o czekoladkach był bardziej skuteczny niż jakikolwiek test osobowościowy.
Na bogów, dlaczego wypowiedzenie niektórych słów przychodziło z taką trudnością? W oczach Lysandry zamigotał ból i z każdą chwilą odległość między nimi wydawała się powiększać. Aelin przełknęła ślinę.
– Wolałam nie ryzykować, póki nie odzyskam Aediona. Wiedziałam, że będę ci musiała wszystko wyznać w chwili, gdy zobaczysz mnie i mego kuzyna obok siebie.
– A Arobynn wie. – Zielone oczy Lysandry były twarde niczym bryły lodu.
Nowe szaty zabójczyni: 196
– Od samego początku. Posłuchaj… Znasz moją prawdziwą tożsamość, ale to niczego nie zmienia między nami, wiesz? Niczego.
Lysandra spojrzała za siebie, na łóżko i spoczywającego na nim Aediona, i odetchnęła.
Nie no, absolutnie nic, bo przyjaźnimy się od paru dni.
Jeżeli myślicie, że to odkrycie prawdziwej tożsamości Alinki było niezręczne i głupia cizia wydała się za szybko przez kłótnię z Chaolem, to Lysandra odpali bombę ratującą ten rozdział od nudy. Zobaczcie, jak dalej zareagowała na wiadomość, że jej rywalka z dzieciństwa, która ukształtowała jej całe życie, jest nie tylko zaginioną królową, ale także kuzynką Aediona:
.
.
.
– Jesteście bardzo do siebie podobni. Na bogów, nie mogę zrozumieć, dlaczego nikt was nie skojarzył ze sobą przez tyle lat. – Znów przyjrzała się Aedionowi. – To przystojny drań, ale całując się z nim, miałabym wrażenie, że robię to z tobą.
Gdybym miała zrobić ranking wtf scen z tej książki, które wyryły mój głupi mózg, to myślę, że ten dialog byłby w topce pięciu. Nie wiem, jak można pisać tak „women empowerment” postacie, że wszystko muszą sprowadzać do cielesności. Jeszcze walnąć coś takiego przy kuzynce jegomościa. Dobry Boże, co ja analizuję.
Jej spojrzenie nadal było twarde, ale zamigotało w nim rozbawienie.
Aelin skrzywiła się.
Pierwszy raz Alinka jest prawdziwie reletable.
– Nie musiałaś tego mówić – stwierdziła i pokręciła głową. – Nie mam pojęcia, dlaczego się denerwowałam, że zaczniesz się przede mną kłaniać i płaszczyć.
Myślałam, że się jakoś bardziej przejmie, jak ocenia wizję całowania się z kuzynem.
W oczach Lysandry tańczyły zrozumienie i rozbawienie.
– A niby czemu miałoby mi to sprawiać przyjemność? – spytała.
Jak nie lubię opryskliwych postaci u Maas, to akurat cieszy mnie takie podejście do tytułu królewskiego Alinki.
Nie wierzę, że to piszę, jednak… Tęsknię za długimi rozdziałami. I nie chodzi o ich chorą długość, ale jeżeli mają przy tym zabawną zawartość, to mam co komentować. Dzisiejszy jest standardowy i poza Lysandrą na sam koniec, to sam rozdział był niby okej. Sporo wycinałam ze scen pościgu. Z drugiej strony czy to dobrze świadczy o autorce, że sceny akcji obrazuje w tak nudny sposób?
Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 208
Royal pussy: 109
If you’re evil and you know it clap your hands: 206
Nowe szaty zabójczyni: 196
Światek z kart: 238
Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 149
Ideałów nie ma, ale jest Aelin: 156
Czy na sali jest lekarz?: 33
Zbędne cięcie: 115
Moda na cytat: 18
Sweet home Taras: 18
Wiek to tylko liczba: 22
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz